czyżby już jesień?
wracając dziś tramwajem zauważyłam, że już po godzinie 20 jest ciemno... dodatkowo będąc dziś w samym krótkim rękawku zimny wiatr zdążył mnie w ciągu kilku minut przekonać, że to już chyba jesień???
mogłabym krzyczeć, że nie chcę, że nie lubię, ale doskonale wiem, że nie zmieni to pór roku... więc pozostaje mi tylko wybrać się do sklepu po herbatkę owocową i odnaleźć w szafie ukochaną ciepłą bluzę...
tak sobie marzę, jak miłoby to było mieć własny, przytulny pokoik, wygodną wersalkę, ciepły przytulny kocyk i jeszcze do tego mężczyznę przy sobie, który by mógł mnie grzać...eh... wtedy jesień zdecydowanie przyjemniej by mi minęła...
w poniedziałek czeka mnie powrót do pracy po praktycznie 3 tygodniowej nieobecności... dziś dopiero czwartek, a ja już się stresuję i już myślę o tym co będzie w poniedziałek... muszę czym szybciej zmienić tą cholerną pracę, muszę...bo nie dam rady kolejny rok tak harować jak wół...wykończą mnie i fizycznie i psychicznie...
macie rację, to wielkie szczęście móc podróżować... każda podróż pozwala mi się wyłączyć i zapomnieć o wszystkich problemach... nieważne czy jest to wypad w pobliskie Beskidy czy lot do odległej Hiszpanii... po prostu byleby znaleźć się gdzieś indziej, najlepiej na łonie natury... mam bardzo dobrą kumpelę z mojego rodzinnego miasta, która w ciągu całego swojego życia nie wyjechała poza granice naszego województwa, każde wakacje i rulop spędza w domu ze względu na brak środków finansowych, zaprosiłabym ją do mnie do Kra... żeby chociaż mogła poznać piękno tego miasta, tylko, że mieszkanie z 4 osobami pod jednym dachem nie daje mi możliwości jej przenocowania.... a ona sama nie ma funduszy na opłacenie hostelu... może kiedyś, jak już będę na swoim...
postanowiłam sobie znaleźć kierownika duchowego... jeszcze nie wiem jak, ale mam nadzieję, że jakoś się uda... ostatnio czuję jakąś taką potrzebę zbliżenia się do Boga... tylko szczerze powiem sama nie wiem jak i chyba potrzebuję czyjejś pomocy....
Dodaj komentarz