doceniając
po prawie czeterch tygodniach pracy w nowej firmie zastanwiam się jak człowiek dał się wcześniej wpuścić w takie bagno, jakim była poprzednia praca..i tak długo w nim tkwić...
teraz naprawdę zaczęłam doceniać co to znaczy pracować 8 godzin..i chociaż czasami zdarza mi się zostawać w nadgodzinach, to i tak najpóźniej jestem w domu o 19.00... nie muszę zrywać się o 4 rano, żeby dojechać do klienta, który jest kilkaset kilometrów od Krakowa... zaczęłam regularnie jadać, samej przygotowując posiłki....w pracy nikt nie stoi nade mną i nie każe przyspieszać, bo się nie wyrobimy.... nie zabieram służobwego laptopa do domu... weekendy mam wolne... przedwczoraj złapało mnie jakieś przezbiębienie, więc spokojnie po pracy pojechałam do domu, i wygrzalam się w łóżku.... tak sobie wtedy pomyślałam, że gdybym pracowała w poprzedniej pracy to pewnie tkwiłabym nadal u klienta, albo stałabym marznąc na przystanku/dworcu w jakimś innym mieście czekając na transport do Krakowa....naprawdę warto było "zejść" z połowy pensji za cenę takiego spokoju!
teraz wieczorami mam czas dla znajomych - wczoraj wieczór z serami francuskimi, bagietkami i winem;), co kilka dni basen albo wypad na ściankę, inne wieczory spędzone w domu z kubkiem kakao i książką, dziś u Kapucynów wieczorna adoracja w ciszy.... naprawdę nie narzekam na brak zajęć...a co będzie jak się zrobi cieplej...ha! dojdą spacery, rolki... jeszcze o wolontariacie z dziećmi myślę.... kurcze, to to jest życie;)
tak sobie myślę, że chciałabym być tak mądra jak niektórzy ludzie...i nie chodzi mi tu o jakąś inteligencję, ale o taką zwykłą mądrość życiową... czy można jej się nauczyć czytająć ksiażki???
A co do mądrości... Myślę, że po części może płynąć z książek. Ale bez praktyki mało z tej wiedzy będzie naprawdę zrozumiałe.
Dodaj komentarz