life is to short
z racji tego, że poprzednie L4 spędziłam w większości w pracy moja choroba zamiast się odczepić ode mnie, przylgnęła jeszcze bardziej...i tym sposobem znów jestem na zwolnieniu, chociaż tym razem staram się już naprawdę leżeć w łóżku...no przynajmniej dzisiaj się starałam, bo jutro to już wiem, że nie wyjdzie bo mam inne plany :) no więc jedna z moich dziewuch mieszkaniowych wzięła sobie dzisiaj urlop na żądanie i spędziła prawie cały dzień w domu przed kompem...i tym sposobem zainspirowała mnie do napisania notki.... bo zapytałam dlaczego siedzi w taką ładną pogodę w czterech ścianach kiedy za oknem słońce w pełni, jesień ukazuje najlepsze swoje oblicze w postaci kolorowych liści, a ona na to, że nie ma gdzie iść.... no ludzie... co jak co, ale w Krakowie blisko mojego mieszkania parków nie brakuje, na kopiec kościuszki też nie jest daleko, a tam zawsze jesień wyglądała najładniej, nad Wisłę można iść... ja jakbym była zdrowa to przynajmniej kilka godzin spędziłabym włócząc się wśród zieleni i łapiąc promienie słońa... szczerze dziwię się czasem ludziom, że nie wykorzystują takich ładnych dni... życie jest zbyt krótkie, żeby zmarnować je na siedzenie w domu przed telewizorem czy na facebooku!!! jest tyle innych ciekawszych rzeczy do zrobienia, a i Kraków jako duże miasto daje wiele możliwości...
mnie ostatnio nie opuszcza myśl o wolontariacie. myślę, że jak udałoby mi się zmienić pracę na taką 8 godzinną bez wyjazdów to chciałabym poświęcić choć kilka godzin tygodniowo dzieciom... tak , żeby dać coś z siebie innym...bo to podobno najwięcej radości przynosi dawanie innym;)
a w weekend lecę do na południe...tam gdzie jeszcze temperatura wciąż jest powyżej 20 kreski... tylko kilka dni, ale za to w pięknym mieście i w pięknym kraju :) jak już wspomniałam życie jest zbyt krótkie, żeby spędzić je przed komputerem... mam zamiar przeżyć je tak, abym umierając mogła z uśmiechem powiedzieć, że naprawdę je PRZEŻYŁAM a nie tylko przewegetowałam...