jak pracodawca docenia dobrego pracownika
Wystarczylo popracowac trzy miesiace w nowej pracy, zeby sie przekonac, ze nie jest tu tak rozowo, jak na poczatku to wygladalo... skonczyla mi sie umowa, poszlam pogadac do szefa, ze moze jakas podwyzka... nawet 100 PLN, bo i tak zarabiam malo jak na krakowskie standardy, a na dodatek nie raz wykazalam sie przez te 3 miesiace pracy.... nie po to nadylalam na L4 do pracy, zeby wszystko bylo na czas zrobione, nie po to sprzedawalam swoja wiedze nabyta w poprzednim kolhozie, nie po to ulepszalam procedury, pliki potrzebne do pracy i inne narzedzia, zeby teraz uslyszec, ze owszem doceniamy, ale jesli Ci nie odpowiada zaproponowane wynagrodzenie to dziekujemy...
I czuj sie tu czlowieku doceniony.... teraz stwierdzilam, brzydko mowiac, ze to pierdole...nie bede mowic innym co i jak maja poksiegowac, nie bede wprowadzac zadnych usprawnien, po porstu zrobie co do mnie nalezy i ide do domu... w mysl zasady jaka placa taka praca... bo widze, ze nie oplaca sie wychylac...i tak nikt tego nie doceni...
Dzis updateuje CV i zaczynam poszukiwania kolejnej pracy... tym razem stawiam na mala firme... korporacjom traktujacych nas jak murzyny mowimy NIE!
I na dobre zakonczenie...w dlugi weekend oczywiscie musimy przyjsc do pracy, bo miesiac trzeba zamknac... hip hip hurrrah :]
Gdybym tylko miala wystarczajaca ilosc pieniedzy na zycie, zostawilabym dzisaj kompa na biurku i poszla w cholere...w koncu dzis konczyla mi sie poprzednia umowa.... no ale coz... life is brutal, wiec nie pozostaje nic innego jak zacisnac szczeki ze zlosci i w sztucznym usmiechu udawac zadowolonego pracownika korporacji [SIC!]