• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

niebla

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
01 02 03 04 05 06 07
08 09 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 01 02 03 04 05

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Lipiec 2011
  • Czerwiec 2011
  • Maj 2011
  • Kwiecień 2011
  • Marzec 2011
  • Luty 2011
  • Styczeń 2011
  • Grudzień 2010
  • Listopad 2010
  • Październik 2010
  • Wrzesień 2010
  • Sierpień 2010
  • Lipiec 2010
  • Czerwiec 2010
  • Maj 2010
  • Kwiecień 2010
  • Marzec 2010
  • Luty 2010
  • Styczeń 2010
  • Grudzień 2009
  • Listopad 2009
  • Październik 2009

Archiwum listopad 2010


winter

spoglądając za okno widzę przypruszone śniegiem konary drzew... jednak zima w końcu przyszła...choć tak dobrze było mi bez niej, w te ciepłe jesienne wieczory... pomyślałam, że czas znów wrócić do mojego zimowego szablonu... niestety zdjęcie gdzieś zniknęło, a drugiego takiego samego nie znalałam już w sieci... więc jest inne, choć wciąż  z tej samej alpejskiej miejscowości...

długo nie pisałam... praca zżera mój czas i moje zdrowie... teraz jeszcze dołączyły "kobiece" problemy... a wizyta u lekarza umówiona dopiero za 2 tygodnie, o ile będę mogła sie urwać z pracy, żeby tam pojechać...mam tylko nadzieję, że to nie będzie nic groźnego... mój organizm zdecydowanie krzyczy już NIE...

brakuje mi Kogoś bliskiego... takiego Kogoś kogo nie zastąpią znajomi, nie zastąpi rodzina... Kogoś kto mógłby się mną zaopiekować i wesprzeć w gorsze dni... ostatnie tygodnie dały mi się nieźle w kość, nerwica połączona z czymś w rodzaju depresji i jeszcze ciągły stres w pracy i przemęczenie, sprawiają, że wracając na weekend do domu, zwijam się w kłębek na łóżku próbując ochronić się przed tym światem... ale nie pomaga...najgorsze jest to, że stres i całe napięcie rozładowuję na innych, Bogu ducha winnych ludziach... ehhh....:/

będąc kilkanaście dni temu w Częstochowie w pracy wybrałam się na Jasną Górę...całkowicie przez przypadek pojawiła się okazja, żeby wyspowiadać się i porozmawiać w cztery oczy z Paulinem... czyli to czego bym potrzebowała...i co??? i spanikowała niebla w ostatniej chwili...i nie poszła do niego.... egrh... do dzisiaj sobie wyrzucam, że trzeba było się przełamać, że może taka rozmowa by choć trochę pomogła... a tu ładnie mówiąc dupa blada... gratuluję niebla...jak tak dalej będziesz panikować przed wszystkimi stawianymi sobie celami, to nic w życiu nie osiągniesz....

ostatnie i następne tygodnie spędzam w stolicy...i wciąż przekonuję się, że Kraków i Warszawa to dwa odrębne światy... niby ludzie z Warszawskiego biura mojej korporacji mili i uprzejmi...ale jakoś nie mogę odnaleźć się w takim towarzystwie i rozmowach o tym, gdzie ostatnio byłam na zakupach, czy nie kupiłam żakietu za 500 złotych, a gdzie chadzam jeść, i czy na luch dzisia będzie mi odpowiadać zupa tajska, czy może coś tam w sosie z czerwonego wina etc.... kurcze, w Krakowie w wolnym czasie idę po prostu do knajpy na piwo, albo do kawiarni na grzańca, nie kupuję ciuchów za 500 złotych, jeśli już wydaję tyle pieniędzy to na sprzęt albo odzież górską, a najchętniej to spędzam wolny czas jeżdząc w góry i dolinki, a nie chadzając po sklepach/butikach i wymyślnych restaruacjach... nie, jednak coraz bardziej przekonuję się, że Warszawa nie dla mnie...

za kilka tygodni okaże się czy będę przeprowadzać się do Wrocka...im bliżej tej decyzji, tym bardziej czuję jak kocham Kraków....

28 listopada 2010   Komentarze (4)

ludzkie historie

wieczorem przechadzając się po cmenatrzu. czując ciepło i widząc światłość zapalonych zniczt zatrzymywałam się nad niektórymi nagrobkami, wyczytywałam imię nazwisko, liczyłam wiek w jakim zmarli, oglądałam zdjęcia nagrobkowe jeśli były i zastanawiałam się nad historiami tych wszystkich ludzi...kim byli, co mogli robić, dlaczego odeszli, czy ilośc zapalonych zniczy świadczyła i dobroci danej osoby, czy może tylko o dużej rodzinie...i kim byli Ci, na których nagrobkach stał jeden jedyny znicz zapalony prawodopodobnie przez przypadkowego przechodnia, który ulitował się nad pustym grobem... czy ich rodziny, znajomi wyjechali za granicę i nie mogli przyjechać? czy może zapomnieli?

i znów myśli o tym, że żyjemy dla innych... że z bogactwa zarobionego na ziemi nie zabierzemy ze sobą nic... że zdecydowanie za dużo pracuję, a za mało czasu poświęcam innym... że najlepszą nagrodą jaką będę mogła po śmierci otrzymać to pamięć innych...

czy boję się śmierci? szczerze powiem, że nie wiem... ufam Bogu i wierzę, że tam po drugiej stronie istnieje niebo... bo jak pisał o. Krzysztof "To nam należy współczuć, a nie tym, co odeszli. Bo Oni żyją, to my umieramy"...
polecam cały wpis o. Krzysztofa do przeczytania....tutaj

 

01 listopada 2010   Komentarze (5)
Niebla | Blogi