nothing
kolejne kilka rozmow o prace zakonczone niepowodzeniem....
kurcze czy ja naprawde jestem taka beznadziejna? juz nie wiem co robic, zeby dostac prace... ja po prostu na rozmowach probuje byc soba... ale widze, ze chyba trzeba udawac zupelnie kogos innego... eh :/
moze ktos ma jakis pomysl???? na pewnp wlazene w d.... odpada, ja nie z tych...
poprzedni weekend spedzony w gorach... przedzieranie sie po kolana w sniegu pomimo slonecznej pogody, masa pozytywnie nastawionych do zycia ludzi, siedzenie do poznch godzin w schroniskowej jadalni i sluchanie opowiesci innych, patrzenie w nocy na gwiazdy ze szczytu gory, gdzie wokol tylko las, zadnej cywilizacji i swiatel... wrazenia niezapomniane.... takie chwile pozwalaja mi jakos podchodzic bardziej optymistycznie do zycia.... chyba musze czesciej jezdzic w gory...
a dla poprawy humoru michael mcdonald....co jak co ale ta piosenka w tym wlasnie wykonaniu naprawde poprawia mi humor....
pijana jestem...wiem... po prostu opijam kolejne niepowodzenie w szukaniu pracy i tylko tyle...