una mes mas...
tja, proszę Państwa... niebla złożyła dzisiaj wypowiedzenie z pracy... a to oznacza, że jeszcze tylko miesiąc ostrego zapierniczania i stresu... a potem... potem mam nadzieję, że w nowej pracy zacznę w końcu żyć.... już tyle mam planów na wolne wieczory, że aż nie wiem kiedy to wszystko pomieścić... ale tak naprawdę to chodzi tylko o jeden taki najważniejszy... znaleźć w końcu Ktosia... wyjść za mąż, kupić mieszkanie i założyć rodzinę... heh...wiem... starzeję się... ale naprawdę już chciałabym się ustabilizować...
i nic że będę zarabiać połowę z tego co obecnie, i nic, że pewnie będę ledwo wiązać koniec z końcem... ale jeśli przełoży się to na moje zdrowie, znalezienie miłości to chyba warto i poświęcenie więcej czasu znajomym to chyba warto....
i tylko szkoda mi będzie, że nie będę już widywać mojego managiera... już nie będzie kogo zaczepiać, do kogo się uśmiechać....ieh... :(